poniedziałek, 15 kwietnia 2013

##

ostatnie dni byly zolte lub czerwone, bilansow nie pamietam. pracuje i jestem zmeczona CIAGLE. bloga zawieszam na jakis czas z powodu problemow w domu, nie ustaje jednak w walce o nizsza wagę. wroce wkrotce ;*

piątek, 12 kwietnia 2013

# 25

Po pracy jestem coraz bardziej zmeczona. Plusem jest to, że nie jem z nudów, wczorajszy bilans mnie zachwyca, myślę jednak, że jest trochę za niski jednak... 

Waga dziś: 63,8kg 

Do celu: 1,3kg

Mam nadzieję, że do środy bedzie ;)

Śniadanie na bogato :
1 chlebek (19)
plaster wędliny (40?)
sałatka (75)
1 łyżeczka majonezu (66)

SUMA: 200kcal

czwartek, 11 kwietnia 2013

#24

po tym piwie wyciągnęło mi wczoraj wodę bo dziś 63,8kg na wadze. Jeszcze nigdy tyle tam nie było! Okres pomału się kończy, mam nadzieję, że nie będzie ochoty do jedzenia.. Rozdziału nie napisałam, mam 1(słownie jedną) stronę i z nią dziś idę. Myślę, że tradycyjnie jutro będzie 64 z czymś a za kilka dni znów zobaczę 63 <3

Tak czy siak 5 kg za mną! To nie do wiary... Jeszcze 9kg. Pomyśleć, że kiedyś ważyłam ponad 10kg więcej niż teraz!

2x chlebek (2x19)
plaster serka o którym już pisałam ;) (49)
2 plastrerki ogórka zielonego i 4 kiszonego (3)

śniadanko: 90kcal

Zrobiłam sałatkę, zjadłam 1/4 (czyli 75kcal):
tuńczyk - 139
szkl ryżu 118
ogórek kiszony 8
mała cebula 32

serek podobny do oscypka - 160 kcal (1,5sztuki)
2 x chlebek (2x19)

SUMA SUM: 363 kcal

środa, 10 kwietnia 2013

#23

WSKAZANIE WAGI 64,6 KG, bardzo dobrze Elutka! 

Śniadanie:
2x chlebek (19)
liść sałaty (6)
pół pomidora (13)
5 plastrów ogórka (3)

razem: 41

- 1 chlebek (19)
- pół plastra serka (25)
- większy ziemniak pieczony (80)
razem: 124


zabieram sie za pisanie. Do 13 musze skonczyc 1 rozdzial a potem praca, eh.

- dr pepper (98)
- redds jabłkowy (270!)
- łyk tymbarka wiśnia jabłko
- lyk kasztelana niepasteryzowanego. albo dwa lyki ;p


Suma sumarum: 533 + tymbark i kasztelan, jednak dzień zaliczam do zielonych ;-)

wtorek, 9 kwietnia 2013

#22

Waga wskazała 65,2kg, więc skacze sobie jak to zwykle bywa przy okresie i po alkoholu. Jednak i tak motywuje mnie to do działania, bo jeszcze tylko 0,2 i już na początku będzie 64 na stałe <3

Sniadanie:
2 x chlebek zytnio-pszenny (2x19)
liść sałaty (6)
plaster serka typu gouda z biedronki (49 - mniej kcal niz hochlland!)

razem: 93 kcal

Jak liczę to jednak mniej jem..

pół pstrąga pieczonego w folii z wegetą i pietruszką 190
jeden ziemniak pieczony (super sprawa! smakują prawie jak z ogniska! sól i mąkę dokladnie się miesza, obtacza ziemniaki i hooops do piekarnika) (60)

Razem: 343kcal


Jeszcze kolacja, ale mam nadzieję, że uda się poniżej 500, bo ostatnie dni były pełne rozpusty jedzeniowej. Dążę do tego, żeby zrzucić jeszcze 5 kg i potem co tydzień zwiększać limit o 100kcal. Następnie chcę zatrzymać się na 1000 kcal aż do uzyskania 55 kg, no a później mój organizm bedzie potrzebował do normalnego funkcjonowania 1900kcal, więc ta ilość to już całkiem na bogato ;) Bezkarnie nawet będę mogła wchłonąć kebaba, na którego mam smaka od jakiegoś już czasu.

EDIT: puszka mr popper (98)

SUMA WSZYSTKICH SUM: 441 ;)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

#21

Wróciłam! Było zimno i nie tak dobrze jak się spodziewałam, ale nie było i też najgorzej. Myślę, ze jest potencjał ;) Okres mi się po raz pierwszy zaczął tak jak wytypowałam, co jest zadziwiające, bo lubi mieć spóźnienia, albo przyjść za wcześnie, no ale dobrze, że jest ;) 

Jedzenie w czasie wyjazdu było idealne: nie skusiłam się na żadnego kebaba, kiełbaskę,nic, jadłam tylko to co wzięłam z domu i dużo jeszcze zostało. Alkohol niestety był, ale nie podjadałam w czasie picia. Wczoraj po powrocie zjadłam trochę ziemniaków i kapuśniaczku z mięsem, ale odrobinę dosłownie, skusiłam się też na 3 kostki czekolady i kilka precelków. 

Guiness porter z kulką w środku - jakby któraś myślała o zakupie to nie wart swojej ceny, niestety. I ostatnia wiadomość dzisiejszego dnia: na wadze 64,7kg, może to być lekkie odwodnienie przez to picie, ale nigdy nie widziałam 64 z przodu <3 <3, tak więc JARAM SIĘ *-* i mam dalszą motywację. Cel dwa i pół zbliżam się!



wakacyjnie na dziś: 

piątek, 5 kwietnia 2013

#18

65,3KG! Za mną dokładnie 4kg. Przede mną 10kg.
Do Warszawy nie jadę, uciekną mi wyczekiwane pieniądze:( Dziś odżywiam się tylko żytnio-pszennym pieczywkiem (19kcal w kromce) jajem i rybą. Pieczywko chrupię i myślę, ze tak bedzie wyglądał cały dzień. Skoro mam wolne wypadałoby poćwiczyć ;))

edit: Jednak jadę!

edit 2: spędziłam kilka godzin na dworze i nie zamierzam sobie dziś ani w weekend odmawiać jedzonka, wyczerpuje to organizm. Jadę w nocy, jutro od 6 do 13 na dworze, to samo w niedzielę, muszę mieć siłę!

czwartek, 4 kwietnia 2013

#17

65,5kg! Waga pokaże 0,1 mniej i wykreślam cel! <3<3<3


Taką minę jutro zrobię jeśli waga pokaże mniej ;) Dziś będę się pilnować bardzo bardzo. A na śniadanie cóż jajka, bo jeszcze mi się nie znudziły ;p

Poniżej zestawienie co zjadłam dziś. Serek nie był kozi ale topiony, bez kaloryczności na opakowaniu, więc policzyłam jako ten. Nawet jakby miał więcej, to i tak 400 nie przekroczyłam. Później zagryzę marchewką i w końcu będzie zielony dzień!

Serek topiony kozi g2,6 g4,4 g0,8 g0 g53 kcal
Chleb mieszany pszenno żytni g2,8 g0,1 g18,4 g1,5 g86 kcal
Ogórki konserwowe g0,1 g0 g1 g0 g5 kcal
Kapusta czerwona g1,2 g0 g4,2 g0 g20 kcal
Jajo gotowane g12,6 g10,6 g1,1 g0 g155 kcal
Małe jabłko g0,2 g0,1 g9,6 g1 g36 kcal
Podsumowanie zawartości kalkulatora:310 g19,5 g15,2 g35,1 g2,5 g355 kcal

środa, 3 kwietnia 2013

#16

65,6 na wadze, progres. ;)
dziś jogurt 165
1 ciastko wielkosci delicji (?)
jajko
1,5 kromki chleba z pastą jajeczno rzeżuchową ;)

z braku pieniędzy od jutra pracuję w osiedlowej żabce ;/ dno i tragedia, ale do domu blisko.... chociaż stawka jest żenująca, ale mam nadzieję, że to tylko na jakiś czas. Przysiady wczoraj zrobione w środku nocy, po urodzinkach. Wyborowa imbirowa ze sprajtem - polecam!

i szczęśliwa wiadomość - nie muszę oddawać jtro pierwszego rozdziału pracy lic, mam tydzień jeszcze, zepnę się po weekendzie. ;)

chudości! ;*

wtorek, 2 kwietnia 2013

#15

66,0 kg - jak na bilans po świętach nienajgorzej, ale mogłoby być lepiej, więc zamierzam ćwiczyć dziś i ćwiczyć a w przerwach między ćwiczeniami muszę do czwartku napisać rozdział pracy licencjackiej. Nie mam ani słowa jeszcze ;( Do piątku MUSI być 65,4kg żebym mogła wykreślić cel po lewej. Musi. Na weekend jadę do Warszawy do pracy i już myślę co mam ze soba zabrać do jedzenia. Może paczkę wafli ryżowych? Tylko to same węgle a mi by się przydało jakieś białko.. Po południu ide do chrześniaka na urodzinki, dostanie ode mnie piękny duży helikopter. Jak to zrobić by tam nie jeść? Pewnie będę musiała coś skubnąć, a nie chcę zmotywowana do oczyszczenia się dziś przez głodówkę. Jeśli będę musiała coś zjeść to będą to tylko warzywka ewentualnie chude mięso. Ale mam nadzieję, że nie zajdzie taka potrzeba. Denerwują mnie te dwie szóstki z przodu, Chcę już tam widzieć coś innego, mniejszego. Przysiadów dziś 60 ;-)