Wczorajszy bilans jedzeniowy zamknął się na 226kcal, jednak później... później było gorzej.
+ 400ml frugo zielonego (200?)
+ wódka smakowa (?)
+ piwo (205)
65,2kg, ale to znów alkohol wciągnął wodę..
A dziś? a dziś zobaczymy jak będzie ;-) Mam nadzieję, że dobrze ;-) A teraz wiooo ze święconką!
Co wchodzę na jakiegoś bloga to wszędzie czytam "święta to kalorii nie liczę" a co od świątecznych kalorii się nie grubnie? Wiadomo - trochę inne potrawy i bliskość rodziny, trochę wolnego, ale ja nie zamierzam dużo jeść. Trochę jajek, łyżka białego barszczu, kawałek białej kiełbasy.. Ale jednak chcę i będę się pilnować. Święta nie polegają na jedzeniu, tlyko na radości, a ja mogę się radować na inne sposoby - nie tylko szukać szczęścia w jedzeniu, bo to przez nie jestem gruba. Chcę już jutro rano, by móc się zważyć, chcę, chcę, chcę. Mam cichą nadzieję, że będzie tam poniżej 65,5kg by móc wreszcie wykreślić cel po lewej stronie.
- jabłko
- 1/2 szk ryżu
- 5 wafli ryżowych
- plaster hochlland
- liść sałaty
- kromka chleba
- plaster żółtego sera (oooo tego mi brakowało - nie jadłam sera 2 tyg)
- jabłko
- 2 porcje sałatki warzywnej (niestety z majonezem!)
właśnie niedawno byłam u ginekologa i niczego niepokojącego się nie dopatrzył. Sama nie wiem, będę musiała pewnie poszukać innej porady :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś mogła wykreślić kolejny cel ! :)