Tydzień na blogu za mną! Jakoś tak miło się tu czuję ;) I pilnuję, bo przecież czytacie i komentujecie więc nie mogę zjeść za dużo i poruszać też by się wypadało ;-)
Waga dziś mi pokazała 67,0kg. Więc przez ten tydzień schudłam uwaga, uwaga: 2,3kg! To bardzo dużo, wiem o tym. Lecz jak widać tempo zwalnia niestety:( Cieszę się, że 2 kg za mną, do następnego celu jeszcze dwa ;)) Mam nadzieję, że szybko zleci, tak więc dziś dzień NA PEWNO będzie zielony. Ciepła herbata jednak bardziej zabijała głód niż woda w ostatnich dniach więc wracam do niej ;) I po białym serze jeść się nie chciało, więc włączam go spowrotem. 67kg - górna granica prawidłowej wagi, dla wielu pewnie i tak dużo za dużo, ale ja od bardzo bardzo bardzo długiego czasu nie mogłam sobie z tą nadwagą poradzić. Przypominam, ze moja najwyższa (zważona, bo był okres gdzie waga mnie nie interesowała) to ponad 74kg.
Z okazji tygodnia na blogu dzisiejsze cele by to uczcić:
- 400 brzuszków (jest: 400) - brzuszków jednak za dużo, boli kręgosłup :(
- 100 podciągnięć na rękach (jest: 100)
- 30 minut na rowerku (jest 40min)
Więc do aktualizacji! ;*
Jedzenie:
- 40g białego sera (59)
- 5 plastrów ogórka (3)
- pieczarki faszerowane:
pieczarki 80g (12)
marchewka 40g (11)
por 20g (5)
1 mała łyż musztardy (9)
czosnek (2)
- 2 plastry jabłka z cynamonem (30)
-1/2 kromki chleba (35)
- plasterek hochland (56)
Bilans: 157 kcal
Pieczarki faszerowane warzywami super, nie wiedziałam, ze będą aż tak mało kcal, bo bym zrobiła sobie więcej, a tak wyszły dwie ;)
I niecałe 6 minut dla naszego ciała ;)
Postanawiam sie też dołączyć do wyzwania:
Przysiady zrobione!
Pytanie: czy trzeba je robić na raz? Bo nie wyobrażam sobie 150 przysiadów w jednej serii :(
Plan na przyszłość:
Wiem, że za mało czasem jem. Ale próbowałam wszystkiego - Chodakowskiej, 1000kcal, niełączenia i pierwszy raz widze efekty! Mój plan jest taki, że chccę tyle jeść do osiągnięcia 60kg, potem co tydzień zwiększać o 100 liczbę kcal - aby rozkręcić spowrotem metabolizm. Przez czas rozkręcania powinnam jeszcze co nieco zrzucić. Zatrzymam się na 1000kcal aż do osiągnięcia 55 kg i później znów zwiększę kalorie aż do mojego dziennego zapotrzebowania. Teraz jeśli będę miała MEGA ochotę na ciastko to je zjem, albo cokolwiek innego tylko w rozsądnej ilości. Dzis sama się zdziwiłam, że tak mało wyszło, ale to pewnie te pieczarki, bo niby mało kaloryczne a długo siedzą w brzuchu ;) Czy to dobre myślenie? Oczywiście biorąc pod uwagę to jak jemy ;-)
2,3 kg na tydzień to za mało ?! Ja się cieszę jak spadnie chociaż 0,9kg... Poza tym też bym chciała 67kg - to dla mnie taka symboliczna liczba - ważyłam tyle w maturalnej :P
OdpowiedzUsuńFajnie że dochodzisz do wniosków i potrafisz wprowadzić zmiany na lepsze.
Trzymam kciuki by w kolejny wtorek było 65kg :*
2,3 kg to dobry wynik jak na tydzień , później bezie już mniej spadać a więcej będzie trzeba włożyć wysiłku żeby schudnąć , wiec ciesz się , powodzenia
OdpowiedzUsuńhttp://thinchudosc.blox.pl/html
Tak, przysiady trzeba zrobić na raz:) To że teraz nie wyobrażasz sobie 150 przysiadów to normalne :) dlatego zaczynamy od 20 :) Dasz rade zobaczysz ;)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, czy 101 kcal to Twój całodzienny bilans?
Jako że ważymy w tym momencie tyle samo i dążymy do tej samej liczby, to mam nadzieję, że będziemy się nawzajem wspierać! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego 2,3kg na tydzień, też bym tyle chciała, mnie ostatnio spadło coś ponad 1kg. Ale 2,3kg... no naprawdę, jesteś moim mistrzem! :)
No i zazdroszczę mobilizacji do ćwiczeń. Ja póki co zrobiłam sobie pod tym względem wolne, robię tylko brzuszki, ale gdy temperatura pójdzie w górę to będzie bieganie.
pozdrawiam i życzę powodzenia!