poniedziałek, 15 kwietnia 2013

##

ostatnie dni byly zolte lub czerwone, bilansow nie pamietam. pracuje i jestem zmeczona CIAGLE. bloga zawieszam na jakis czas z powodu problemow w domu, nie ustaje jednak w walce o nizsza wagę. wroce wkrotce ;*

piątek, 12 kwietnia 2013

# 25

Po pracy jestem coraz bardziej zmeczona. Plusem jest to, że nie jem z nudów, wczorajszy bilans mnie zachwyca, myślę jednak, że jest trochę za niski jednak... 

Waga dziś: 63,8kg 

Do celu: 1,3kg

Mam nadzieję, że do środy bedzie ;)

Śniadanie na bogato :
1 chlebek (19)
plaster wędliny (40?)
sałatka (75)
1 łyżeczka majonezu (66)

SUMA: 200kcal

czwartek, 11 kwietnia 2013

#24

po tym piwie wyciągnęło mi wczoraj wodę bo dziś 63,8kg na wadze. Jeszcze nigdy tyle tam nie było! Okres pomału się kończy, mam nadzieję, że nie będzie ochoty do jedzenia.. Rozdziału nie napisałam, mam 1(słownie jedną) stronę i z nią dziś idę. Myślę, że tradycyjnie jutro będzie 64 z czymś a za kilka dni znów zobaczę 63 <3

Tak czy siak 5 kg za mną! To nie do wiary... Jeszcze 9kg. Pomyśleć, że kiedyś ważyłam ponad 10kg więcej niż teraz!

2x chlebek (2x19)
plaster serka o którym już pisałam ;) (49)
2 plastrerki ogórka zielonego i 4 kiszonego (3)

śniadanko: 90kcal

Zrobiłam sałatkę, zjadłam 1/4 (czyli 75kcal):
tuńczyk - 139
szkl ryżu 118
ogórek kiszony 8
mała cebula 32

serek podobny do oscypka - 160 kcal (1,5sztuki)
2 x chlebek (2x19)

SUMA SUM: 363 kcal

środa, 10 kwietnia 2013

#23

WSKAZANIE WAGI 64,6 KG, bardzo dobrze Elutka! 

Śniadanie:
2x chlebek (19)
liść sałaty (6)
pół pomidora (13)
5 plastrów ogórka (3)

razem: 41

- 1 chlebek (19)
- pół plastra serka (25)
- większy ziemniak pieczony (80)
razem: 124


zabieram sie za pisanie. Do 13 musze skonczyc 1 rozdzial a potem praca, eh.

- dr pepper (98)
- redds jabłkowy (270!)
- łyk tymbarka wiśnia jabłko
- lyk kasztelana niepasteryzowanego. albo dwa lyki ;p


Suma sumarum: 533 + tymbark i kasztelan, jednak dzień zaliczam do zielonych ;-)

wtorek, 9 kwietnia 2013

#22

Waga wskazała 65,2kg, więc skacze sobie jak to zwykle bywa przy okresie i po alkoholu. Jednak i tak motywuje mnie to do działania, bo jeszcze tylko 0,2 i już na początku będzie 64 na stałe <3

Sniadanie:
2 x chlebek zytnio-pszenny (2x19)
liść sałaty (6)
plaster serka typu gouda z biedronki (49 - mniej kcal niz hochlland!)

razem: 93 kcal

Jak liczę to jednak mniej jem..

pół pstrąga pieczonego w folii z wegetą i pietruszką 190
jeden ziemniak pieczony (super sprawa! smakują prawie jak z ogniska! sól i mąkę dokladnie się miesza, obtacza ziemniaki i hooops do piekarnika) (60)

Razem: 343kcal


Jeszcze kolacja, ale mam nadzieję, że uda się poniżej 500, bo ostatnie dni były pełne rozpusty jedzeniowej. Dążę do tego, żeby zrzucić jeszcze 5 kg i potem co tydzień zwiększać limit o 100kcal. Następnie chcę zatrzymać się na 1000 kcal aż do uzyskania 55 kg, no a później mój organizm bedzie potrzebował do normalnego funkcjonowania 1900kcal, więc ta ilość to już całkiem na bogato ;) Bezkarnie nawet będę mogła wchłonąć kebaba, na którego mam smaka od jakiegoś już czasu.

EDIT: puszka mr popper (98)

SUMA WSZYSTKICH SUM: 441 ;)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

#21

Wróciłam! Było zimno i nie tak dobrze jak się spodziewałam, ale nie było i też najgorzej. Myślę, ze jest potencjał ;) Okres mi się po raz pierwszy zaczął tak jak wytypowałam, co jest zadziwiające, bo lubi mieć spóźnienia, albo przyjść za wcześnie, no ale dobrze, że jest ;) 

Jedzenie w czasie wyjazdu było idealne: nie skusiłam się na żadnego kebaba, kiełbaskę,nic, jadłam tylko to co wzięłam z domu i dużo jeszcze zostało. Alkohol niestety był, ale nie podjadałam w czasie picia. Wczoraj po powrocie zjadłam trochę ziemniaków i kapuśniaczku z mięsem, ale odrobinę dosłownie, skusiłam się też na 3 kostki czekolady i kilka precelków. 

Guiness porter z kulką w środku - jakby któraś myślała o zakupie to nie wart swojej ceny, niestety. I ostatnia wiadomość dzisiejszego dnia: na wadze 64,7kg, może to być lekkie odwodnienie przez to picie, ale nigdy nie widziałam 64 z przodu <3 <3, tak więc JARAM SIĘ *-* i mam dalszą motywację. Cel dwa i pół zbliżam się!



wakacyjnie na dziś: 

piątek, 5 kwietnia 2013

#18

65,3KG! Za mną dokładnie 4kg. Przede mną 10kg.
Do Warszawy nie jadę, uciekną mi wyczekiwane pieniądze:( Dziś odżywiam się tylko żytnio-pszennym pieczywkiem (19kcal w kromce) jajem i rybą. Pieczywko chrupię i myślę, ze tak bedzie wyglądał cały dzień. Skoro mam wolne wypadałoby poćwiczyć ;))

edit: Jednak jadę!

edit 2: spędziłam kilka godzin na dworze i nie zamierzam sobie dziś ani w weekend odmawiać jedzonka, wyczerpuje to organizm. Jadę w nocy, jutro od 6 do 13 na dworze, to samo w niedzielę, muszę mieć siłę!

czwartek, 4 kwietnia 2013

#17

65,5kg! Waga pokaże 0,1 mniej i wykreślam cel! <3<3<3


Taką minę jutro zrobię jeśli waga pokaże mniej ;) Dziś będę się pilnować bardzo bardzo. A na śniadanie cóż jajka, bo jeszcze mi się nie znudziły ;p

Poniżej zestawienie co zjadłam dziś. Serek nie był kozi ale topiony, bez kaloryczności na opakowaniu, więc policzyłam jako ten. Nawet jakby miał więcej, to i tak 400 nie przekroczyłam. Później zagryzę marchewką i w końcu będzie zielony dzień!

Serek topiony kozi g2,6 g4,4 g0,8 g0 g53 kcal
Chleb mieszany pszenno żytni g2,8 g0,1 g18,4 g1,5 g86 kcal
Ogórki konserwowe g0,1 g0 g1 g0 g5 kcal
Kapusta czerwona g1,2 g0 g4,2 g0 g20 kcal
Jajo gotowane g12,6 g10,6 g1,1 g0 g155 kcal
Małe jabłko g0,2 g0,1 g9,6 g1 g36 kcal
Podsumowanie zawartości kalkulatora:310 g19,5 g15,2 g35,1 g2,5 g355 kcal

środa, 3 kwietnia 2013

#16

65,6 na wadze, progres. ;)
dziś jogurt 165
1 ciastko wielkosci delicji (?)
jajko
1,5 kromki chleba z pastą jajeczno rzeżuchową ;)

z braku pieniędzy od jutra pracuję w osiedlowej żabce ;/ dno i tragedia, ale do domu blisko.... chociaż stawka jest żenująca, ale mam nadzieję, że to tylko na jakiś czas. Przysiady wczoraj zrobione w środku nocy, po urodzinkach. Wyborowa imbirowa ze sprajtem - polecam!

i szczęśliwa wiadomość - nie muszę oddawać jtro pierwszego rozdziału pracy lic, mam tydzień jeszcze, zepnę się po weekendzie. ;)

chudości! ;*

wtorek, 2 kwietnia 2013

#15

66,0 kg - jak na bilans po świętach nienajgorzej, ale mogłoby być lepiej, więc zamierzam ćwiczyć dziś i ćwiczyć a w przerwach między ćwiczeniami muszę do czwartku napisać rozdział pracy licencjackiej. Nie mam ani słowa jeszcze ;( Do piątku MUSI być 65,4kg żebym mogła wykreślić cel po lewej. Musi. Na weekend jadę do Warszawy do pracy i już myślę co mam ze soba zabrać do jedzenia. Może paczkę wafli ryżowych? Tylko to same węgle a mi by się przydało jakieś białko.. Po południu ide do chrześniaka na urodzinki, dostanie ode mnie piękny duży helikopter. Jak to zrobić by tam nie jeść? Pewnie będę musiała coś skubnąć, a nie chcę zmotywowana do oczyszczenia się dziś przez głodówkę. Jeśli będę musiała coś zjeść to będą to tylko warzywka ewentualnie chude mięso. Ale mam nadzieję, że nie zajdzie taka potrzeba. Denerwują mnie te dwie szóstki z przodu, Chcę już tam widzieć coś innego, mniejszego. Przysiadów dziś 60 ;-)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#14

Czternasty post na blogu, czternasty dzień na diecie.

Waga dziś nie była dla mnie łaskawa po tych ciastkach 66,3 kg, niestety bez porannej wizyty w wc.

Bilans marca:
Początek - 19.03.2013
Koniec - 31.03.2013
Ilość dni: 13
Ilość straconych kg: równiutkie 3 kg, w 2 tygodnie, to tak zdrowo ;-)
Ilość dni zielonych: 7
Ilość dni żółtych: 2
Ilość dni czerwonych: 4

Ponad połowa wszystkich dni to dni zielone ;)

Postanowienia na kwiecień:
1. Wykreślić cel 60 kg
2. Mieć maksymalnie 5 czerwonych dni
3. Rozciągać się chociaż kilka minut dziennie

Mega kolorowa notka ;) Są efekty, są. Moje ciało robi się coraz lepsze. Już słyszałam pochlebne komentarze, że widać i że zeszczuplałam, oby tak dalej!

Edit:
Nastrój z poranka gdzieś uciekł. Oczywiście, że JUŻ PIERWSZEGO KWIETNIA po dawce postanowień MUSIAŁAM się nawpierdalać ;/ i tak zjadłam kromkę z serem i sałatkę z majonezem naprawdę naprawdę przepotężną porcję i pół rolady. a dopiero godzina 13. Może uda się już dziś nic nie zjeść? Nie wiem :( A jutro urodzinki mojego chrześniaka, więc ciekawe jak tam wykpię sie od jedzenia. Czy zdołam. Nawet nie chce mi się liczyć kalorii, zaznaczam dzień na czerwono i zaliczam go do nieudanych.

niedziela, 31 marca 2013

#13

65,7kg!
Już jutro jutro jutro muszę mieć 0,3kg mniej

Śniadanie Wielkanocne podziubałam białej kiełbaski, pół jaja z majonezem, hochla białego barszczu i warzywa typu pomidor i ogórek. Myślę, że dobry start ;)

Wczoraj niestety zjadłam więcej :( bo nikt o mnie nie pomysłał i wszystko jest w tym ociekającym kaloriami majonezie. Już niedługo koniec Świąt na szczęście ;-)

Dziś: 50 przysiadów, już czuję uda jak o tym pomyślę! ;D

wesołych kurczaczki :*



Przysiady jakoś poszły, nie było źle i 100 brzuszków. Obejrzałam też ''Z miłości do Nancy" i patrząc na tą biedną anorektyczkę wsunęłam 3 ciastka ;D Cóż, jutro może spektakularnego wyniku na wadze nie będzie, ale nie popadajmy w skrajność, przez następny miesiąc nie zjem ciasta :) Jutro podsumowanie marca ;)

sobota, 30 marca 2013

#12

Wczorajszy bilans jedzeniowy zamknął się na 226kcal, jednak później... później było gorzej.
+ 400ml frugo zielonego (200?)
+ wódka smakowa (?)
+ piwo (205)

65,2kg, ale to znów alkohol wciągnął wodę..

A dziś? a dziś zobaczymy jak będzie ;-) Mam nadzieję, że dobrze ;-) A teraz wiooo ze święconką!

Co wchodzę na jakiegoś bloga to wszędzie czytam "święta to kalorii nie liczę" a co od świątecznych kalorii się nie grubnie? Wiadomo - trochę inne potrawy i bliskość rodziny, trochę wolnego, ale ja nie zamierzam dużo jeść. Trochę jajek, łyżka białego barszczu, kawałek białej kiełbasy.. Ale jednak chcę i będę się pilnować. Święta nie polegają na jedzeniu, tlyko na radości, a ja mogę się radować na inne sposoby - nie tylko szukać szczęścia w jedzeniu, bo to przez nie jestem gruba. Chcę już jutro rano, by móc się zważyć, chcę, chcę, chcę. Mam cichą nadzieję, że będzie tam poniżej 65,5kg by móc wreszcie wykreślić cel po lewej stronie. 


- jabłko
- 1/2 szk ryżu
- 5 wafli ryżowych
- plaster hochlland
- liść sałaty
- kromka chleba
- plaster żółtego sera (oooo tego mi brakowało - nie jadłam sera 2 tyg)
- jabłko
- 2 porcje sałatki warzywnej (niestety z majonezem!)

piątek, 29 marca 2013

#11

66,1KG! CZY TO MOŻLIWE? 
Czy może tylko się odwodniłam/zepsuła mi się waga? Ostatnio spadki były małe lub ich wogóle nie było, a tu proszę 0,6kg. Boję sie wejść na wagę, żeby się nie okazało, ze jednak jest więcej. Mam mieszane uczucia:
-cieszę się, że waga spadła
- boję się, że jednak to woda/zepsuta waga
- nie chcę przytyć
dlaczego nie mogę oddać się pełni szczęścia i radości? :(

Wczoraj nie było śniegu, dziś wyjrzałam za okno i zobaczyłam to:



Świetnie.

Jak liczycie kaloryczność chleba? Bo ja już nie wiem, szacuję ciągle ale moje szacunki wydają mi się bardzo rozbieżne...

Dziś:
- kromka chleba (98)
- białko (17)
- pół kromki chleba (49)
- plasterek serka hochlland (56)
- liść sałaty (6)

Bilans: 226 kcal

czwartek, 28 marca 2013

#10

66,7 kg

Nadchodzą Święta. Już tu są. Jakoś nie umiem się nimi cieszyć.

Szukam pomysłu na obiad. Zrobiłabym zupę-krem LLM, ale nie mam kalafiora, hehe ;-) Myślę, że może 2-3 naleśniki z jabłkiem lub białym serem. Niby lodówka pełna, nic do niej się nie mieści, ale żeby coś mało kalorycznego tam znaleść to tragedia.

Dziś 40 przysiadów ;o Już wczoraj ledwo pociągnęłam ,dziś nie wiem. Moja kondycja jest FA-TA-LNA. :(
Zrobiłam, ale ledwo i nie wszystkie były super idealne ;D Zaczyna mi wychodzić mięsień na udach :) Czemu nogi lecą a brzuch nie?:(

Rozprawa dopiero za 3 miesiące. Czuję w kościach, że nie odzyskam moich pieniędzy. Sąd im każe zapłacić i co im zrobi jak nie zapłacą? Uwielbiam nasz kraj i prawo pracy;/

Bilans:
-pół kromki chleba (43)
- 5 plasterków ogórka (3)
- liść sałaty (6)
- pół porcji śledzia (25)
Razem: 77

- szklanka ryżu (118)
- serek (165)
283 kcal

-jajko(78)
szklanka ryżu (118)
50g marchewki (14)
100g cebuli (30)
40g kapusty pekińskiej (4)
szczypiarek (1)
zjadłam połowę, bilans: 122,5kcal

RAZEM: 483 KCAL = zielony dzień ;-)

Nie wiem czemu, ale nastój nienajlepszy:( Chciałabym byc szczupłą, piękną dziewczyną :( Chciałabym płaski brzuch a nie wiszący bęben, Chciałabym nie mieć tłustych boczków i tłuszczu na wewnętrznej stronie ud :(

środa, 27 marca 2013

#9

66,4 kg

grzanka (65)
jajko (78)
20g pora (6)

Bilans: 149

Dzisiejszy dzień nie nastraja optymistycznie - jadę do sądu. Później może coś więcej.

AAAA nie chcę wyjść na jakąś kryminalistkę, więc już wyjaśniam: sądzę się z byłym pracodawcą, gdyż nie wypłacił mi należnych pieniędzy.

Patrzcie co dziś znalazłam: http://smak-zdrowia.blogspot.com/2012/10/nie-robcie-tego-w-domu-czyli-smazenie-w.html ;)

200g marchewki (54)
80g cebuli (24)
ząbek czosnku (5)
kromka chleba (65)
plasterek sera wędzonego (30)
plasterek wędliny (18)
łyżka sosu pieczarkowego (10?)
jajko (78)

Bilans: 433kcal
i na dziś to wszystko, bo kotletów marchewkowych zostało mi do wieczora ;)

edit:
- cóż, doszło 100g cebuli (30)
- SZEŚĆ chleków ryżowych (234) - największa dzisiejsza głupota, bo nie z głodu a z chęci pochrupania/stresu/nudów ;/

Bilans całkowity: 619kcal, bez wafli miałabym zielony dzień :(

Przysiady: 30 ;-) Czułam uda;o

wtorek, 26 marca 2013

#8

Tydzień na blogu za mną! Jakoś tak miło się tu czuję ;) I pilnuję, bo przecież czytacie i komentujecie więc nie mogę zjeść za dużo i poruszać też by się wypadało ;-)

Waga dziś mi pokazała 67,0kg. Więc przez ten tydzień schudłam uwaga, uwaga: 2,3kg! To bardzo dużo, wiem o tym. Lecz jak widać tempo zwalnia niestety:( Cieszę się, że 2 kg za mną, do następnego celu jeszcze dwa ;)) Mam nadzieję, że szybko zleci, tak więc dziś dzień NA PEWNO będzie zielony. Ciepła herbata jednak bardziej zabijała głód niż woda w ostatnich dniach więc wracam do niej ;) I po białym serze jeść się nie chciało, więc włączam go spowrotem. 67kg - górna granica prawidłowej wagi, dla wielu pewnie i tak dużo za dużo, ale ja od bardzo bardzo bardzo długiego czasu nie mogłam sobie z tą nadwagą poradzić. Przypominam, ze moja najwyższa (zważona, bo był okres gdzie waga mnie nie interesowała) to ponad 74kg. 

Z okazji tygodnia na blogu dzisiejsze cele by to uczcić:
- 400 brzuszków (jest: 400) - brzuszków jednak za dużo, boli kręgosłup :(
- 100 podciągnięć na rękach (jest: 100)
- 30 minut na rowerku (jest 40min)

Więc do aktualizacji! ;*

Jedzenie:
- 40g białego sera (59)
- 5 plastrów ogórka (3)
- pieczarki faszerowane:
pieczarki 80g (12)
marchewka 40g (11)
por 20g (5)
1 mała łyż musztardy (9)
czosnek (2)
- 2 plastry jabłka z cynamonem (30)
-1/2 kromki chleba (35)
- plasterek hochland (56)
Bilans: 157 kcal

Pieczarki faszerowane warzywami super, nie wiedziałam, ze będą aż tak mało kcal, bo bym zrobiła sobie więcej, a tak wyszły dwie ;)

I niecałe 6 minut dla naszego ciała ;)


Postanawiam sie też dołączyć do wyzwania:
Przysiady zrobione!

Pytanie: czy trzeba je robić na raz? Bo nie wyobrażam sobie 150 przysiadów w jednej serii :(


Plan na przyszłość:
Wiem, że za mało czasem jem. Ale próbowałam wszystkiego - Chodakowskiej, 1000kcal, niełączenia i pierwszy raz widze efekty! Mój plan jest taki, że chccę tyle jeść do osiągnięcia 60kg, potem co tydzień zwiększać o 100 liczbę kcal - aby rozkręcić spowrotem metabolizm. Przez czas rozkręcania powinnam jeszcze co nieco zrzucić. Zatrzymam się na 1000kcal aż do osiągnięcia 55 kg i później znów zwiększę kalorie aż do mojego dziennego zapotrzebowania. Teraz jeśli będę miała MEGA ochotę na ciastko to je zjem, albo cokolwiek innego tylko w rozsądnej ilości. Dzis sama się zdziwiłam, że tak mało wyszło, ale to pewnie te pieczarki, bo niby mało kaloryczne a długo siedzą w brzuchu ;) Czy to dobre myślenie? Oczywiście biorąc pod uwagę to jak jemy ;-)

poniedziałek, 25 marca 2013

#7


Hm, z moją wagą chyba jest coś nie tak, mianowicie: wstałam rano, siku, waga: 66,8kg. Wypiłam 1/4szkl wody poszłam na kibelek (hehe), sciagnelam koszulkę nocną i hoooops na wagę: 66,4kg. Wchodziłam na nią dwa razy i było 66,4. Pokręciłam się po domu parę minut nie mogąc uwierzyć, że to taka różnica, wróciłam na wagę a tam 66,7kg. I w co mam w końcu wierzyć? ;(;(

Jestem gruba, nie ma się co oszukiwać, ale w czerwcu 2012 miałam swoją najwyższą wagę - ponad 74 kg! Więc jakim pączkiem musiałam być podczas wakacji? Wstyd mi. W te lato bedzie zupełnie, zupełnie inaczej!

Śniadanie:

Białka były dwa (czego tu nie widać) ;) Polecam zrobić sobie taki omlet na teflonie, tylko 58 kcal!

Głód aż ściskał więc:
- paluch z biedronki (250)
- plasterek hochland (56)
- 10 plastrów ogórka (6)

Mam nadzieję, że już dziś nic! No ale zobaczymy... Coraz bardziej i mocniej odczuwam głód ostatnio;/ Jestem glodna, głodna, głodna, głodna...

Bilans: 370 kcal

Aktywność:
brzuszki: 150
unoszenie na rękach: 60 (opieram się rękami o łóżko, piętami o podłogę i uginam rece a nastepnie podnoszę się na nich, ciężko wyjaśnić)


**
Oczywiście! zestresowałam się i wchłonęłam pewnie ze 100g herbatników;/ (400kcal) i kromkę chleba z hochlandem i 4 plastry ogórka ;/ dalej byłam głodna, więc ugotowałam duużą marchew i pol kostki rosolowej i zblendowalam i fakt - takiej zupki zjadlam tylko pół. tak duzo, ze az mi sie nie chce liczyc kcal :(((( 

niedziela, 24 marca 2013

#6

Fatalnie wczoraj.
- pół ciastka
- 1/3 tortu
- sałatka
- i duuużo duuużo martini ze spritem:(

dziś jak tylko weszłam do domu na wadze 66,2kg,  ale wiem, że to raczej odwodnienie po tym alkoholu:(

Dziś będzie lepiej!

- jajko + 2 rzodkiewki (78+4)
- schab smażony bez tłuszczu i panierki (schab w cienkie paski, łyżka wody, czerwona papryka, pół łyzeczki klasycznej marynaty do mięs) - pycha!! (150?)
surówka: 200g kapusty pekińńskiej (24), 50g marchewki (14), 3 łyżeczki drobno pokrojonej cebuli (5), 1/4 jabłka (13), sól, pieprz, sok z cytryny. (wyszło jej naprawdę, naprawdę dużo!)

Bilans: 276kcal

Mam nadzieję, że już nic dziś nie zjem;) chociaż mam ochotę na coś SŁODKIEGO!



Marzę, żeby jutro na wadze znów wyskoczyło 66,2kg, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę!

No i było coś slodkiego: ciasteczko;)

Więc bilans dzienny myślę ok 450 kcal. I tak nie ma źle.

- 160 brzuszków
-jakieś tam wymachy nogami ;D


WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, ŁAP TO!

sobota, 23 marca 2013

#5

Fatalnie spałam. Poczłapałam się z niechęcią do świata na wagę i pokazała 66,7kg. Powinnam się cieszyć, ale za mało mam siły. Schudłam 3 kg i nie widać tego po mnie. Oczywiście mój chłopak dla motywacji powtarza, że nogi schudły, nogi, ale nie wie, że mam wtedy rajstopy pod legginsami. Może trochę zmniejszył mi się drugi podbródek. Dziś urodziny. Tort i ciasto krówkowe i moja ukochana sałatka z majonezem. Musze przetrwać! Z braku siły postanowiłam zaszaleć i zjadłam:

- 1/2 bułki-palucha z ziarnami z Biedronki (moja ulubiona bułka!) wg tego tematu założyłam, ze ma 250kcal, więc zjadłam 125
- 5 plasterków ogórka (3)
- 1/4 serka (42)
suma: 170kcal. Dużo patrząc na poprzednie dni, ale wróciły mi siły:)

7:26
czuję się lepiej. neutralnie, zaraz wsiadam na rowerek coby spalić sniadanko i potem na drzemkę ;)

-1/2 bułki + serek 167
-krakersy i torche kawioru 100?

Czuję, że ten dzień będzie fatalny jeśli chodzi o jedzenie:(

Ćwiczenia:
- 35 min rowerka
- 150 brzuszków

Płyny:
- woda!

Inne:
-kompleks wit + magnez z B6


Moje alterego mówi mi : żryj!

piątek, 22 marca 2013

#4

67,1kg!

a to oznacza, że według tego kalkulatora nie mam nadwagi! uhuhuhuhuhuhhuułej! Dzięki dzisiejszemu ważeniu wiem, że to będzie super dzień! 

Zrobiłąm sobie sałateczkę:
- 5 plastrów ogórka (3)
- pół pomidora (13)
- 100g sałaty (14)
- 40g makreli (88) - makrelę UWIELBIAM, więc uważam, że taka nagroda mi się należy ;)
suma: 118

Później:
- 50g marchewki (14)
- 1 białko (17)
- 5 plasterków ogórka (3)
- pół banana (60)
- słonecznik (100)
suma: 194

Bilans: 312

Aktywność:
-spacer 1h
-20min rower
- 300 brzuszków

płyny:
-0,75l herbaty zielonej (grejfrutowa, polecam z Biedronki)
- 0,75l malinowej + czarnej
- woda

Sukces: zrobiłam ciasto, i go nie zjadłam
Porażka: zamiast ciasta wsunęłam słonecznik :(


czwartek, 21 marca 2013

#3

Wstałam dosłownie 15 minut temu nie mogąc się doczekać ważenia. Szybkie siku i już - stoję na wadze! A tam: 67,7! Jeszcze tylko trochę i osiągnę pierwszy cel. Podoba mi się to, podoba mi się to jak tracę kg. Dlatego się nie poddaję i dziś zamierzam ćwiczyć jeszcze więcej, choć mam zakwasy na udach i łydkach i brzuch piecze gdy spinam mięśnie.

Śniadanie:
- 0,75l herbaty na trawienie + czarnej
- 20g sera białego + 2 rzodkiewki (37)

W miedzyczasie:
- witaminy
- magnez
- 250ml pokrzywy (na włosy i paznokcie)
-0,75l zielonej herbaty
0,75l herbaty malinowej
-0,5l wody niegaz.

Obiad i deserek, a co!:
- jajko (63)
- 20g białego sera (33)
- pół pomidora (13)
- 5 plasterków ogórka (3)
- tyci-tyci kawałek ciastka (nie będę sobie żałować przecież dziś tej ociupinki, tak postanowiłam, żeby nie mieć napadu)

Ćwiczenia:
-300 brzuszków
- po kilkanaście powtórzeń kilku innych ćwiczeń ;)
- 20 min na rowerku

Mam problem z wypróżnianiem. Czy są na to jakieś sposoby?


Wczoraj miałam chwilę załamania z tym ciastkiem, szkoda, że tu nikt nie pisze. Jeśli to czytasz Drogi Motylku napisz coś od siebie.



W życiu nie piłam tyle płynów! Ale to dobrze, myślę, chociaż siku biegam co 15 minut:)
Bilans: poniżej 250kcal! 
Myślę, że pociągnę tak do świąt, ewentualnie do "przed-świąt" na święta wiadomo trzeba troszkę jeść, potem znów mogę zmniejszyć na tydzień, następnie chcę zwiększać ilość kcal o 100 na tydzień, aż dojdę do 1000. Zobaczymy co z tego będzie. 

Najgorsze jest to, że w sobotę idę na urodziny i nie wiem jak wykręcać się od jedzenia. 

środa, 20 marca 2013

#2

Wczorajszy dzień zaliczam do udanych, mam nadzieję, że dzisiejszy też taki będzie. W nocy nie mogłam spać więc zrobiłam:
- 25brzuszków
- 25 skłonów
- 25 unoszeń wyprostowanej nogi w klęku podpartym, o takich:
Waga rano uwaga uwaga: 68,2kg! 
(wiem, że to pewnie większość wody, więc jak to utrzymać i zaniżać?)

Śniadanko:
- 20g sera białego (33)
- 2 rzodkiewki (4)
- 1/2 banana (62)
- 0,75l herbaty (czarna + na trawienie)
Razem: 99 kcal

W międzyczasie:
- kompleks wit
- Rutinacea x2

II śniad i obiad:
- 20g sera białego + 2 rzodkiewki (37)
- 5 plasterków ogórka (3)
- pół małego pomidora (13)
- kawałeczek ryby (144)
- maluteńki kawałek ciasta z galaretką i budyniem

Bilans: mniej niż 400kcal!

Brzuszki bilans na dziś: 200
rowerek 20 min

wymachy (jak te na zdjęciu): 50x na nogę;)

wtorek, 19 marca 2013

#1

Witaj,
od dziś chciałabym się z Tobą podzielić moją walką z kilogramami. Jeśli jest to dla Ciebie interesujące zapraszam do czytania, komentowania, wspierania i dzielenia się swoją walką. Tytułem wstępu próbowałam wiele razy się odchudzać, ale nigdy nie konsekwentnie. To się dziś zmienia, bo dziś jest pierwszy dzień reszty mego życia. 

Wiek: 22 lata
Wzrost: 164 cm
Waga: 69,3 kg
Największa waga: ponad 74kg

Cel I: 67 kg (żeby pozbyć się nadwagi) może uda się do niedzieli?
Cel II: 65 kg
Cel III: 60 kg
Cel IV: 55 kg

Śniadanie:
- jajecznica z dwóch białek i żółtka (2x17+63)
- 7 plasterków zielonego ogórka (5)
- 1 plasterek pomidora (3)
- 0,75l herbaty z dwóch torebek: zwykłej czarnej i wspomagającej trawienie. (0)

KCAL: 105

Obiad:
1/2 porcji i naprawdę się najadłam!
- 60g mięsa z udka kurczaka (75)
- 1/2 łyżeczki oleju (22)
- 40g pora (10)
- 1 pieczarka (60g) (9)
- sól, pieprz

Kcal: 58

W międzyczasie:
- 1,5l zielonej herbaty (0) + herbatka malinowa
- 2 tab rutinacea (0)
- witaminki (0)

Ćwiczenia:
- 300 brzuszków
- 20 min rowerka

Bilans na dziś: 163 kcal!



i jeszcze:

Najgorsze jest to, że nie czuję głodu tylko apetyt. Chcę jeść z nudów albo z nerwów. Nie wiem jak to zwalczyć.